wtorek, 29 marca 2011

Już nie dam rady bez Boga!

Jest jak mówi tytuł: nie dam rady żyć bez Pana Boga!
Nie mówię tego ze smutkiem :)

Pan pozwala mi żyć bez siebie, więc nie muszę nawet o Nim myśleć.
Nie muszę, a jednak nie umiem nie myśleć! Nie umiem nie starać się o coraz ściślejszy kontakt z moim Bogiem!

Żaden w tym przymus. To tak jak z poznanym człowiekiem, który po wielu wspólnie spędzonych chwilach, po wielu sytuacjach razem przeżytych, po wzajemnej trosce o swoje dobro, staje się nam bliski. Taki człowiek staje się naszym Przyjacielem i chcemy z nim tworzyć tą przyjaźń jeszcze mocniejszą - dbać o nią!

Tak samo jest gdy poznamy Jezusa! Wiem, bo sam Go poznałem. Poznaję Go wciąż i długo to jeszcze potrwa. Zdecydowanie dłużej niż poznawanie swojego Przyjaciela, bo osoba to o wiele bardziej tajemnicza (w pewnym sensie), niezwykła i wspaniałomyślna! Nikt nie dorówna Bogu w jego doskonałości (czyt. miłości, mądrości, potędze i bezinteresowności) i nikt nie pozna Boga do końca.

Ale dlaczego nie mogę żyć bez Boga? Pewnie wciąż jeszcze dlatego, że po grzechu ciężkim moje życie stacza się jak lawina z głazów i kamieni, raniąc mnie, zabierając jasność myśli i nadzieję na jutro, a przy tym wpływając też źle na wszystkich wkoło. Ale też dlatego, że widzę jak Bóg bardzo kocha ludzi (Jezus cierpiał i umarł tylko dlatego by wykupić nas spod władzy grzechu).

Człowiek nie umie żyć bez miłości! "Panie do kogóż pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego?" W miłości tylko możemy stać się w pełni ludźmi. Pragnę stać się według tego zamysłu!

Cokolwiek bym zrobił złego i żałował Bóg od tak zwyczajnie mówi coś w rodzaju: "Wstań synu, przebaczam Ci. Nie rób tego więcej, dla Twojego dobra, byś odnalazł szczęście". A ja co robię? Raduję się ogromnie, to prawda, ale gdy minie trochę czasu, znów wracam do grzechu. Bóg jednak przebacza 77 razy (liczba oznaczająca nieograniczoność). A kiedyś przyjdzie czas gdy całkiem uleczy mnie z mojego grzechu!

Bóg oczyszcza nasze serca przez swoją łaskę i przez wydarzenia, często te bolesne. Nie ma innej drogi przy tak zatwardziałych i pysznych stworzeniach :) Nie ma innej drogi nie naruszającej naszą wolną wolę!
On tylko chce byśmy trwali przy Nim, podnosili się! Wie że ciągle będziemy upadać i nie przeszkadza Mu to. 

Dopóki walczymy wygrywamy! Wróg niestety jest blisko, a walka odbywa się na terenie duszy!

http://www.youtube.com/watch?v=8nWCsVudn5U

(Dopisek)
"Panie, gdzie jesteś, gdy cierpię?
Jestem przy tobie i pozwalam byś cierpiał, bo to cierpienie nas przybliża, gdy zdziera z ciebie wszelki brud.
Stajesz się przeźroczysty i zdolny do przyjęcia Światłości"

poniedziałek, 28 marca 2011

Trochę o sercu! (Rzecz o Miłości)

Mój Przyjaciel przekazał mi ostatnio usłyszane, bardzo mądre słowa:
"Oddaj mi najpierw swoje serce, wtedy ja dam ci serce tej drugiej osoby".

Powaliło mnie to! Otwarłem gębę i zapisałem usłyszany tekst.

Jakie to dla Pana Boga proste. Troszcząc się o relacje przyszłych małżonków, tak zapewne sobie to ułożył! No geniusz sam w sobie!
Oddając bowiem swoje serca Panu, dziewczyna i chłopak bazują na wspólnych podstawach.

Zastanawia mnie jednak pewna rzecz... Dlaczego to ja miałbym być wybrankiem niewiasty, którą sobie upodobałem? Na pewno nie każda dziewczyna mająca za podstawę życia Chrystusa, będzie szczęśliwa z każdym mężczyzną, mającym ten sam wzór.

Ja nie upodobałem sobie kilku niewiast. Czy i ta właściwa mi kobieta, nie ma zbyt wielu upodobań? Czy upodobania są nam dane wzajemnie? Opatrzność musiała to przewidzieć!

W Księdze Tobiasza występuje postać prowadząca Tobiasza do Sary.
Archanioł Rafał (imię o znaczeniu: Bóg uzdrawia) doprowadza do spotkania przyszłych małżonków.

Zdaje się, że każdy z nas ma takiego Anioła Doprowadzającego. Dla Boga jesteśmy równie ważni jak Sara i Tobiasz! To pewne!

Dlaczego jednak to trwa czasem tak długo?! Dlaczego musimy przechodzić przez lata tęsknoty, miesiące samotności, dni nadziei mówiące nam, że "może to już..?", "to na pewno ta!"

Pan troszcząc się o nas, musi przygotować nasze serca. On chce byśmy ofiarowali sobie piękne serca, a do tego prowadzi tylko jedna droga! Miesiące, a może i lata oczyszczania! Przechodzenie przez doświadczenia bolesne i kierowanie wzroku ku Wybawcy! Uczenie się jedynego możliwego kierunku łaski! Poznanie jedynej skutecznej drogi ucieczki! Tak to musi wyglądać! A czym bardziej schorowane serce, tym więcej kroków do pokonania, ale i więcej łaski umacniania.

Chciałbym tylko zdążyć na wyznaczony czas!
Oby mój okres oczyszczenia serca przyszedł w porę!
Wierzę, że i to Pan Bóg przewidział!

czwartek, 24 marca 2011

Tylko Miłość się liczy!

- Czy słyszysz prawdę Klaudio? Jak? Nauczysz mnie?
- Jeśli nie chcesz słyszeć prawdy, nikt cię tego nie nauczy.

Po to się narodziłem, aby dać świadectwo prawdzie - mówi Pan Jezus - a wszyscy szukający prawdy, słyszą mój głos.

Piotr nie przypuszczał, że zaprze się swojego Mistrza, a trzykrotnie to uczynił. Pan Jezus jednak nie potępił go ani przed, ani po tym czynie. Ile razy ja wyparłem się Pana Jezusa? A On nawet nie chowa urazy. Zwyczajnie Kocha mnie. Właściwie nadzwyczajnie, bo mi taka miłość jest obca. Ja może potrafię kochać zwyczajnie, niedoskonale.

Piłat zważał na lud i choć nie widział winy, bał się jego opinii. Piłat bał się opinii motłochu, ludzi, którzy w czynach Jezusa nie odkryli czynów męża Bożego. Skarceni unieśli się dumą. Ich ważny status, nie pozwolił na odkrycie prawdy. Tak jak bogatemu trudno wejść do królestwa niebieskiego, tak ludziom pysznym... chyba jeszcze trudniej. A czy pozycja społeczna to coś nieprzemijającego? Piłata już nie ma na ziemi. Jest po drugiej stronie i będzie tam w nieskończoność. Czy żyć wygodnie?

Przyprowadzili Pana Jezusa do biczujących, a Ci chcieli się tylko wykazać jak to potrafią dać łupnia śmieciowi. Nie wiedzieli kim jest. Zazwyczaj nie wiemy kogo spotykamy na swojej drodze. Nie warto patrzeć srogim wzrokiem. Nie wiemy kim jest druga osoba. Za każdym jednak razem jest to Człowiek. Warto mu pokazać kim ja jestem.
Chodzą pozerzy po ulicach i mają ambicję pokazać wszystkim jacy są ważni. Przecież też mają słabości. Nie są lepsi od kogokolwiek. Ukrywają się pod płaszczem mocy.


- Mój syn..! Kiedy, gdzie, jak
wybrałeś poddanie się?

Aż krzyczałeś: Czemuś opuścił mnie, mój Boże!?

- Matko, czynię wszystko nowe!

Nie ma większej miłości od tej, gdy życie oddajemy za przyjaciół swoich.
- Ojcze, oni nie wiedzą! Wybacz im!

Musiała być ogromna burza, gdy Syn Boży skonał!

Myślimy, że kim niby jesteśmy?
Jesteśmy już niedaleko... Prawie doszliśmy...

Szymon Cyrenejczy
Weronika

środa, 23 marca 2011

Sprawy się kołyszą między ciszą a ciszą!

Bóg mi tak dał, że jak już coś usłyszę i spodoba mi się, to potrafię tego słuchać, hmm.. godzinami? Tak, godzinami! Już na pewno jasne jest czego tak słucham aktualnie :) Od wczoraj przesłuchałem utwór Grzegorza Turnaua już chyba z 25 razy, a zanim skończę ten wpis myślę, że odtworzę go nie mniej jak 30 razy. Wczoraj przyjąłem te brzmienia tak zwyczajnie, jak muzykę, która koi zmysły. Dziś przylazły do głowy tzw. przemyślenia. Nie wiem co autor tekstu miał na myśli, mi on pomógł spojrzeć na sprawę czekania na Miłość (tą przez duże em, jak widać, czyli tą Prawdziwą - przez duże pe, jak widać).

Próba analizy:
Popychać dla zabawy, te sprawy... nie da rady. Myślę, że dobrze jest gdy leżę, i leżę i leżę, bo... tylko Tobie uwierzę! Nawlekając ciszę na palce, klepać się po brzuchu. Czekając (z tęsknotą) na przewidziany czas (Koh 3), gdy one lecą jak szalone, wystrzelają w przestworza i spadają do Morza! :)

Więc ja czekam i czekam i czekam, tylko Ciebie wciąż wołam, Ciebie wzywam z daleka (z początku przestrzeni między ciszami)... bo, tylko Tobie zaufam, tylko Tobie uwierzę..!

http://www.youtube.com/watch?v=ck6qA-Rmuso

wtorek, 22 marca 2011

Pokój serca!

Jaka cisza i spokój, po rozmowie z Przyjacielem!
Całe niepokoje tego czasu, gdzieś zniknęły i pojawiła się głęboka pokora, względem tego, co Pan przygotował dla mnie, a i dla Niego. Bo okazało się, tak naglem, całkiem niespodziewanie, że mamy w sercu to samo "pragnienie", a "pragnienie" to jest tego rodzaju, że jest niepodzielne na dwoje.
Przyjaźń, szczerość, dobre intencje, zwrócenie się ku Bratu i zostawienie Mu wolnej drogi, bez zawiści i zazdrości i bez lęku o ciąg dalszy historii. To prawdziwie piękne zjawisko.
Prowadź nas Panie Boże i buduj nasze Domy! Tobie Ufam!